Grudniownikowe przygotowania, czyli "Projekt Grudniownik 2016"

Jak tam wasze przygotowania do grudnia i Świąt? Ja oczywiście jeszcze domu nie dekoruję, ale z wolna gromadzę wszystkie zaplanowane elementy, kupiłam kilka ozdóbek, kilka innych jest w fazie produkcji, tegoroczny kalendarz adwentowy jest już prawie opracowany... no i oczywiście - szykuję też grudniownik (czyli album December Daily)!

Mój pierwszy DD powstał rok temu (pokazywałam go we wpisie o December Daily) i tak mi się to podobało, że - z małą zachętą od Family Portraits - zaczęłam prowadzić PL! I oczywiście w tym roku też powstanie taki albumik :) A skoro jeszcze kilka dni do grudnia mamy, postanowiłam się podzielić tymi swoimi przygotowaniami - może kogoś choć trochę zainspiruję do stworzenia własnego? A w grudniu zaproszę Was na kolejne wpisy z moimi stronami albumowymi i kilkoma moimi ulubionymi patentami na grudniowniki!

Zapraszam zatem: "Projekt Grudniownik 2016" - zaczynamy!


Zwykły, całoroczny PL prowadzę w albumie 9x12cali (przerobionym z albumu 30x30 od FP oczywiście), ale z dokumentowaniem grudnia przenoszę się do nieco mniejszego, 6x8cali i, co najlepsze... złotego! Bo ten właśnie kolor, w połączeniu z bielą i czernią (gdzieniegdzie okraszonym kolorowa plama - pudrowego różu, czerwieni - oczywiście, przecież to nadal ja! :D - mięty) będzie motywem przewodnim mojego tegorocznego grudniownika, więc złożyło się idealnie :)

A ponieważ jeszcze kilka dni zostało, na razie doszlifowuję pomysły i zbieram materiały - w użyciu rzecz jasna będą też i karty od FP, które zachwycają mnie swoją prostotą... Z pewnością uzupełnię je kilkoma kolorowymi kartami, bo wyłącznie czarno-biała kolorystyka mi nie pasuje, u mnie przecież musi być kolorowo, cukierkowo i trochę retro :) Ale te zestawy to świetna baza do małego kolorystycznego szaleństwa...


Takie zebranie przydasi i układanie ich w chwilowe kompozycje znacząco ułatwia mi ostateczny dobór materiałów i proporcji kolorów. A przy okazji często udaje mi się też przypadkiem stworzyć inspiracje na ozdoby do kart...


Jak widać wystarczy kilka samoprzylepnych literek i już zaczyna być ciekawie (a jak w dodatku są złote? Żadna sroka, taka jak ja, się nie oprze, he he). Jednym słowem - jeszcze nie zaczęłam na dobra sprawę robić albumu, a już mam całkiem dobrą zabawę, to planowanie, przekładanie i macanie wszystkich tych przydasi, zrozumie tylko taki wariat jak ja :D I warto tu zauważyć, że ta zabawa wcale nie jest bardzo kosztowna - zestawy kart  (i koszulki na nie) czy nalepki od FP mają nie tylko super wzory ale i na dokładkę naprawdę dobre ceny! Do tego trochę własnej inwencji, zdjęć i pamiątek - i powstanie niezapomniana pamiątka, do której - ręczę - każdy chętnie nie raz powróci :)


Oczywiście, absolutnym niezbędnikiem są dla mnie też czyste katy, bo nie byłabym sobą, jakbym nie zaplanowała kilku chlapnięć akwarelkami :) Tak, wiem, kolory bardzo Was zaskoczyły :P


A jakie Wy macie sposoby na planowanie swoich grudniowników? Bo mam nadzieję, że je robicie, bo to super przyjemność!

Pozdrawiam,
ushii

*******
WYKORZYSTANE MATERIAŁY:
album 6x8 cali Gold Family Portraits
karty z kolekcji FP: Nordic, Naughty or Nice, Merry & Oh So Bright oraz Miesiące
zestaw czystych białych kart
alfabety samoprzylepne FP Chipboard Stickers Gold oraz White
pisak Uniball Signo White
pisak Gelly Roll Gold
arby akwarelowe Prima Marketing Pastels i Schimmers
drewniane gwiazdki Eco Scrapbooking

Jesienne akcenty - czyli jestem w końcu :)

Były szumne zapowiedzi, ale pewne sprawy znów pokrzyżowały mi plany, a do tego jeszcze pogoda paskudnie utrudniała robienie zdjęć... więc dziś już tak cichutko, skromniutko. Jestem. Od czego zacząć?

Postanowiłam, że będzie mniej więcej chronologicznie, by blog choć odrobinę odzwierciedlał zmiany jakie u nas zachodziły. Taaaa. I dlatego dziś właśnie pokażę kilka drobiazgów, które zawitały do nas stosunkowo niedawno :D (tzn. niedawno jak na moje zaległości w pisaniu tutaj). A drobiazgów jedynie - bo to tak na rozpęd, od tych największych zmian zaczynać chyba nie będę, bo w życiu tego wpisu nie ukończę... Ale! Uważni czytelnicy zauważą, ze cichaczem przemyciłam zapowiedź znacznie większej zmiany, jak miała jakiś czas temu u nas miejsce, ciekawe czy ktoś wpadnie na trop :)

Pokazywałam Wam już tutaj jak przypadkiem spełniło się pewnego razu moje marzenie - stare świeczniki od Illums Bolighus. Ależ się ucieszyłam wtedy! Ale miałam jeszcze jedno świecznikowe marzenie. I je również udało się spełnić latem! A dziś do pokazania nadaje się idealnie, bo to taki świecznik ciut jesienny chyba... chociaż u mnie będzie stał cały rok na wierzchu :)


O, taki oto właśnie skandynawski ptaszek, klasyka rzekłabym :) Oczywiście jak to u mnie - to vintage, nie jest to nowa rzecz, o nie. No i przebył dość długą drogę do mnie zahaczając o kilka kontynentów - i jestem bardzo wdzięczna każdemu, kto się do tego przyczynił :) A na co dzień ulokował się w sypialni, ale gdzie dokładnie to już pokażę przy okazji jej prezentacji :)

Za to skoro świecznik wprowadził już taką nieco jesienno-przedgrudniową atmosferę, to dorzucę mu do towarzystwa dwa inne drobiazgi, o już mniej skomplikowanej historii, pasujące do pory roku. Też letni zakup - cudny kocyk w jodełkę - w sam raz na listopadowe wieczory...


I do tego poducha z supermarketu :) No, trochę już świąteczna, wiem, ale innych grudniowo-bożonarodzeniowych akcentów jeszcze nie mam, więc myślę, że do wytrzymania :) Zagadała do mnie wręcz z półki, musiałam ją kupić. I teraz sobie oczywiście kombinuję, jak ją w wolnej chwili po swojemu jeszcze urozmaicić, ale i taka jest fajna...


I tak sobie myślę, że teraz mogłabym się przenieść kawałeczek dalej i cyknąć kolejną rzecz, potem kolejną i kolejną... Ale zrobiłby się tasiemiec, więc to innym razem. Bo przecież nie tylko w pokazywaniu naszego poddasza mam mega zaległości, w pokazywaniu moich papierowych prac też! O wypiekach itp nie wspomnę... Tu już na chronologie nie ma co się zdawać, bo w życiu się nie odgrzebię, będzie coś najświeższego. Kartka z najnowszymi wykrojnikami od Rosy Dot, wiadomo, że jak to wianek, to ja musiałam wypróbować :) I wcale nie świąteczna! Bo wszędzie tylko świąteczne już inspiracje i kartki można oglądać, a co z jesiennymi jubilatami i solenizantami, takimi jak np ja, hę (tak, tak, zbliżają się moje urodziny, dopominam się o życzenia, hi hi :)? Tak się składa, że w moim otoczeniu jest kilka osób, które też teraz świętują, więc powstało kilka jesiennych prac. A z tej poniżej naprawdę, nieskromnie mówiąc, jestem zadowolona :)


Gdy wstawiałam powyższe zdjęcie zastanowiła mnie jedna sprawa... I mam pytanie do zaglądających do mnie sympatyków moich prac: od pewnego czasu na końcu postu często umieszczam informacje skąd dany przedmiot, gdzie kupiłam... a gdy publikuję kartki, PL i inne takie? Tez takie info - o materiałach, producentach by się przydało? Czy niepotrzebne? Jeśli możecie, dajcie mi proszę znać :)


Resztę prac dziś sobie podaruję, ale będą, bo rozsiały się po blogach i fanpejdżach moich DT, muszę to tu koniecznie zebrać! A dziś, skoro miało być skromnie, już kończę. Tylko jeszcze coś słodkiego na osłodzenie naszego rozstania :) Tym razem już tylko kilkudniowego, bo już więcej atrakcji utrudniających mi pisanie nie przewiduję... Ciasteczka, pyyyszne, delikatnie słodkie - ale nie za słodkie, aromatyczne, bardzo je lubimy! To takie maleństwa z gatunku "nie można przestać ich podgryzać", więc znikają błyskawicznie i trudno je sfotografować:


I na jesień pasują jak ulał, bo zawsze dodaję do nich cynamonu, albo i nieco przyprawy piernikowej... Oczywiście foremki też musiałam użyć jesienne :)


I na dokładkę robi się je błyskawicznie... No zróbcie! :) Przepis podawałam tutaj: kruche ciasteczka owsiane (kto ma wątpliwości co do tego ostatniego słowa - nikt nie zgadnie, że to owsiane, dopóki mu o tym nie powiecie :D).



Pozdrawiam!
ushii


*******
NA ZDJĘCIACH:
koc w jodełkę - Tchibo
poduszka z reniferem - Tesco
świecznik-ptak - Dania, lata 60-te
foremki liscie - W&S (USA)
talerzyk vintage - Rosenthal