Scrappocztówka, czyli mały raj na ziemi...

Zrobiłam pracę na konkurs: dużo, dużo wycinania, trochę psiukania mgiełkami i odrobina projektowania kartki-rozkładanki... I już - tak wygląda mały letni raj na ziemi :) Bo czasem na wakacjach chcę zwiedzać, a czasem tylko uciec od zgiełku miasta w ciszę i spokój podkazimierzowskich lasów i wąwozów, by zbierać grzyby, głaskać kota na ganku, a nocą liczyć gwiazdy...

Ja raczej nie mam szczęścia w konkursach niestety, więc rzadko biorę w nich udział... ale postanowiłam choć spróbować tym razem! Potrzymacie za mnie kciuki???



No, a à propos konkursów - tak sobie pomyślałam, że się przypomnę, że zostałam nominowana w konkursie na "Najbardziej Inspirującego Twórcę" Art in Town, gdyby ktoś jeszcze miał ochotę na mnie zagłosować to będzie mi strasznie milo i z góry dziękuję! :)

http://www.ebadania.pl/51580bba9cbc4cc6

Pozdrawiam Was serdecznie!
ushii

Wersja 2.0 beta!

Wczoraj pokazywałam Wam jak zmieniał się mój "twórczy" kącik i obiecałam opowiedzieć, dlaczego ta wersja przedostatnia z komódką DIY, której wcześniej nie zdążyłam tu jak zwykle pokazać, już się zdezaktualizowała. Zatem dziś - część druga tasiemca :)

Otóż przypadkiem, w pewnym miejscu zupełnie nie kojarzącym się z meblami znalazłam coś, co do mnie zagadało już od progu! W dodatku całkiem tanio*... I tak po kilkukrotnym tłumaczeniu sobie, że przecież mam już tyle tego, że nie mam miejsca i w ogóle, po dreptaniu wokół, medytowaniu, odchodzeniu i wracaniu - musiałam... I szara szafka wywędrowała z tego kącika, a na jej miejscu stanęła nowa :) Zrobiło się lżej, a komódka bardzo pasuje mi kształtem, układem i wielkością szufladek itd, znacznie bardziej niż poprzednia, więc bardzo się cieszę, że się jednak na nią zdecydowałam. Nie do końca za to pasuje mi jej stylistyka, więc jej wygląd ulegnie jeszcze przemianie, znikną ramki na frontach szuflad, zmieni się wykończenie nóżek i blatu - jednak dopiero za jakiś czas będę nad tym wszystkim pracować. Ale pokazać obecny wygląd kącika postanowiłam już, bo koniec z tym robieniem zaległości i pokazywaniem a-co-tam-zrobiłam-kupiłam-rok-temu!

Dlatego oto w miarę aktualna odsłona, czyli tytułowa wersja beta mojego kącika do pracy - beta ponieważ te wspomniane poprawki jeszcze będą, ale na tym koniec!... Tjaaaaa... sama sobie nie wierzę :D


Na nowej szafce stoi też malusia komódka z wyprzedaży w Lidlu, nawet nie wiedziałam, że tam takie sprzedawali? Oczywiście - ona też ulegnie niebawem przeobrażeniom. Do tego uroczy liskowy plakat (hm, o tych liskach to będzie oddzielny post!) i - choć jak pisałam - jest jeszcze kilka rzeczy do poprawki, to zrobiło się wesoło i kolorowo, czyli tak jak lubię!

Czy ktoś zauważył tę malutką myszkę wystającą z dzbanka? To nożyczki... słodziaki :)



A żeby było jeszcze bardziej kolorowo i radośnie zmianie uległ jeszcze jeden szczegół. Ktoś zauważył? Tak, lampa! Poprzednią bardzo lubiłam. Ale odkąd polubiłam się z żółtym, chciało mi się jakiegoś akcentu w tym kolorze również i w kąciku do pracy... Z drugiej strony od początku myślałam o takiej prawdziwej starej lampie kreślarskiej - tylko że każda jaką widziałam była zawsze dość duża, za duża do tego kąta. Aż tu...

Pamiętacie wpis o rogatym drewnie? Wspominałam wówczas, że te miseczki to był przypadkowy, poboczny zakup. Bo wpadły mi w oko przy okazji oglądania lampki! Lampki, która połączyła w sobie wszystkie te moje chciejstwa, bo jest i kreślarska, i nieduża, i stara, i polska - i jeszcze żółta na dokładkę :) Super!


A propos starego i polskiego, mam od dość dawna jeszcze jeden gadżet, którym jakoś nie miałam okazji się pochwalić...

Na co dzień maszyny do szycia mam niestety pochowane, wyciągam tylko w razie potrzeby. Wiadomo, że wygodniej jest, jak stoją stale na wierzchu, ale niestety, oddzielną pracownią, ani wielkim stołem nie dysponuję, więc gdy ich nie używam wygląda to tak jak poniżej (plus jeszcze walizka z moją piękną staruszką Tułą w przedpokoju i stary Singer 834 pod dachem w garderobie... aha i jeszcze przenośna Janomka mini schowana wśród scrapowych gadżetów... o kurczę, no mam kilka tych maszyn, hi hi). Już kiedyś pokazywałam jak wykorzystałam tę przestrzeń za ścianką kolankową, ale i tu się trochę pozmieniało, więc...


Mieści się tu baaardzo dużo, bo skrzynki-szuflady na dole mają metr głębokości, a na górze jest dość miejsca na moje materiały, całkiem sporą maszyno-hafciarkę i overlock (na zdjęciu schował się za maszyną). Naprawdę warto wykorzystywać takie miejsca, ja zyskałam sporo gratisowych metrów kwadratowych! Ale odeszłam znowu od tematu, wróćmy do wspominanego gadżetu...

Spostrzegawcze oko zauważy, że wbrew temu, co napisałam, nie wszystkie maszyny są jednak schowane, jedną udało się zdobić mój kraft-kącik na stałe. Mała, dziecięca maszyna. Vintage, a jak. Miałam kiedyś taką rosyjską, czerwoną, znaną wielu osobom z mojego pokolenia. Zaginęła dawno w boju, ale mnie, gdy zaczęłam się urządzać, dopadły sentymenty i zachciało mi się zabawki z dzieciństwa - właśnie do udekorowania kącika do pracy. Zajrzałam kiedyś na Allegro** z ciekawości ile coś takiego kosztuje i... trafiłam na aukcję z całkiem inną maszynką. O wiele fajniejszą! I polską! A w dodatku - szczęśliwie dla mnie - nie za dobrze opisaną i w ogóle, więc mało kto ją znalazł i moje konto prawie nie ucierpiało, bo zapłaciłam 30zł, z przesyłką :)

I jak podoba się Wam mój zakątek? Choć nie jest największy, ja go bardzo lubię! Aż chce się usiąść i tworzyć :) Co niniejszym za chwil kilka prawdopodobnie uczynię... A jak odnowię wszystkie szufladki***, to się pochwalę :) Aha... Pod poprzednim postem padła kwestia porządku... Ja tak cacy mam, jak nic tam nie robię :) Jak zaczynam, to nie ma siły, podłoga cała moja (i łóżko, i co tam się jeszcze nawinie), albo zaścielona nitkami i innym syfem gubionym przy robieniu okrążeń do deski do prasowania, tudzież rozłożonym do krojenia materiałem, albo papierami itp, więc wszyscy pilnie uczą się lewitacji... Ale potem sprzątnąć to niestety muszę, wiadomo, bo to jednak sypialnia jest, a nie oddzielny pokój. Za to chować mam gdzie, bo taki schowek jak wyżej pokazałam, mam na swoją wyłączność jeszcze jeden, więc towaru wejdzie każda ilość :)

Pozdrawiam, udanego weekendu Wam życzę!
ushii

* kilka dni później przypadkiem zobaczyłam identyczną szafkę w internecie za prawie 1200zł! A moja kosztowała mniej niż 1/12 tej ceny (egzemplarz powystawowy) i ja się zastanawiałam, czy kupować ją za tyle... :)
** tak, wczorajszy i dzisiejszy post mógłby być sponsorowany przez tę platformę, nie obraziłabym się!
*** ekhm, bo to jeszcze nie koniec tego, co miałam do pokazania w temacie...


*******
NA ZDJĘCIACH:
żółta lampka - Retromania
pomarańczowa walizeczka z liskiem, nożyczki-myszka - Tiger
mini-komódka - Lidl
pozostałe przedmioty opisałam w poprzednim wpisie :)

Wersja przedostatnia i... wszystkie inne :)


Mój kącik do pracy już miał kilka odsłon na blogu. I tak sobie myślę, że może zrobimy dziś ich mały przegląd! Uwaga: mimo że po namyśle podzieliłam ten post na dwa, bo zrobił się tasiemiec nie do wytrzymania, to i tak dziś będzie duuuużo zdjęć i tekstu. Za to na końcu - będzie jeszcze niespodzianka dla wytrwałych :)

Najpierw było dość skromnie (ale nareszcie było!):


Było też romantycznie...


I było z odrobiną koloru - tej wersji już jakoś nie zdążyłam pokazać, z wyjątkiem kolorowej lampki - bo wciąż kombinowałam (np jak widać z półkami ze starych szufladek, które ostatecznie zawisły jednak w części dziennej - do obejrzenia np tutaj i tu), udoskonalałam i ciągle byłam niezadowolona - bo w głębi duszy czułam już chęć wymiany niektórych mebli. Wtedy też pojawił się nasz słodziak, króliczek od Heico:


U Asi w magazynie Green Canoe widoczne były już zaczątki zmian, które dziś wreszcie zbliżają się do końca :) Zniknął fotelik, a pojawiło się moje wymarzone kręcone krzesełko Casala - i tu znów dopisało mi szczęście (i to nawet podwójne, jak się za chwilę okaże)... Myślałam o nim długo, długo, a jak wreszcie zdecydowałam się za nim rozejrzeć - od pierwszego kopa trafiłam na takie na Allegro (i to jak się później okazało w całkiem niezłej cenie!) - i nie zastanawiałam się nawet 5 minut. Uwielbiam je, nie dość że piękne, to jeszcze mega wygodne! Żeby było ciekawiej równocześnie z nim nabyłam jeszcze jeden mebelek, ale o tym niżej :)


Niedawno pokazywałam Wam przeróbkę szafki, na taką katalogowo-biblioteczną. Zastąpiła ona widoczny powyżej metalowy, "industrialny" regalik, który wywędrował do części dziennej (i bardzo mu tam dobrze w towarzystwie starego uszaka, idealnie sprawdza się tam jako podręczna biblioteczka... kiedyś jeszcze pokażę). Nie miałam jednak jeszcze okazji tutaj zaprezentować jej na tle całego kącika... I cóż... Ledwie zdążyłam ją sfotografować - nastąpiły kolejne zmiany! :D Więc - oto ta niedawna, przedostatnia wersja tego kąta:


Na zdjęciu powyżej widać jeszcze jedną moją perełkę. To zakupiony - tak jak wspomniałam wyżej  równocześnie z krzesłem Casala - niciak z lat 60. Piękny jest i o wiele wygodniejszy od mojego starego, który pokazywałam tutaj... To trzeci mebel w naszym mieszkaniu (po stojącym obok niego krześle i po stole jadalnianym), z którym nic kompletnie nie musiałam, ani nie zmierzam robić. Jest idealny. Na dokładnie taki miałam chrapkę - i gdy, jak wyżej wspomniałam, zdecydowałam się poszukać nowego krzesła trafiłam jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności jednocześnie i na to cudo... To były zakupy roku! Dwie ślicznotki w jeden dzień i do tego za ok. połowę cen podobnych przedmiotów, które zwykle widywałam później - takie okazje to ja lubię :)

Uff... trochę się rozpisałam (dlaczego ja nie umiem pisać krotko?!). Starczy na dziś, tu historia na chwilę się urywa,i jak wspomniałam na początku - jej zakończenie będzie już niebawem. Nie zostawiam Was jednak z niczym, bo mała zapowiedź była już na samym początku, na pierwszym zdjęciu we wpisie :) A może ktoś jeszcze czuje niedosyt? Jeśli tak to... na zakończenie zapraszam Was na spacer po całym naszym poddaszu - na portalu Dom z pomysłem! Już teraz można zobaczyć nieco więcej. Obiecywałam im zdjęcia od kilku miesięcy - i no wreszcie się udało :)

Pozdrawiam,
ushii


*******
NA ZDJĘCIACH:
krzesło Casala, niciak - Allegro.pl
stół, komódka biblioteczna - targ staroci
lampka królik - Żyrafy z Szafy
lampka - Tiger
pleciony kosz, metalowy regalik - tkmaxx

Znajdź 10 różnic...

... no dobra, gorąco jest, wystarczy znaleźć jedną :)


Mały słoneczny akcent - śliczny żółty kabel. Nabyty jeszcze na Targach Rzeczy Ładnych (więc to nie całkiem nowość, bo tak naprawdę wisi już od kwietnia :), w zasadzie dla przetestowania pewnego pomysłu... bo są oczywiście plany różnych zmian :) Machnęliśmy od razu farbą metalowe elementy lampy i bardzo się mi spodobało, więc przy kolejnej okazji, naWzorach, nabyłam sobie kabelka nieco więcej i mam nadzieję, że niebawem uda się wreszcie cosik Wam zaprezentować, bo niestety wszystkie elementy ciągle czekają, aż choć trochę się ochłodzi i komuś zachce się nimi zająć.

A na razie - zrobiło się ciut weselej i mniej poważnie w naszym kąciku stołowym. Tak, dla porównania, było przed - fotka zrobiona co prawda jeszcze przed malowaniem słupów, ale gdzieś wsiąkły wszystkie zdjęcia, które robiłam później...


Dziś tylko tak krótko, króciutko, z jedną nową fotką tylko. Bo uciekam przed upałami ile się da i robię to tak skutecznie, że zasięgu często brak, więc nie mam okazji do dokończenia żadnego z zaplanowanych wpisów... Ale w tym tygodniu jeszcze coś niecoś się tu pojawi, więc zaglądajcie do mnie!
Pozdrawiam,
ushii