Wiosennie, romantycznie i praktycznie

Zanim przejdę do tematu dzisiejszego posta - chciałam Wam powiedzieć kilka słów...
Z różnych osobistych powodów nie byłam na blogach obecna w zasadzie od kilku miesięcy... wróciłam, gdy wciąż jeszcze było mi źle i nie miałam ochoty na nic. Ale zaglądając w różne miejsca i sprawdzając co u Was słychać, podziwiając przepiękne prace wielu z Was i prześliczne aranżacje, czułam, że ten ciężar na piersi troszkę zmalał. A potem odkryłam jeszcze kilka innych miejsc i osób, o których istnieniu nie miałam dotąd pojęcia - i zachwyciłam się nimi :) W odpowiedzi usłyszałam też wiele miłych słów, są też wśród Was osoby, które wyciągnęły do mnie rękę w smutnych dla mnie chwilach... Dlatego chciałbym bardzo Wam podziękować. Za to że jesteście, że tworzycie, że wspieracie, że dajecie z siebie światu cząstkę swojej energii i radości życia - bo czasem bywa ona innym bardzo potrzebna... Z całego serca dziękuję :)

Mam tylko jedną prośbę - do osób, które zaglądają tu i znikają bez śladu. Niedawno przekonałam się, że gościłam u siebie, nie raz i nie dwa, osoby prowadzące przepiękne blogi - a ja nic o tym nie wiedziałam i nie miałam jak wpaść z rewizytą :) Zatem - dajcie mi czasem szansę i zostawcie po sobie kilka słów, abym i ja mogła zajrzeć do Was!

A wracając do tytułowej romantyczności - dziś pogoda prawdziwie marcowa, na przemian leje i wieje albo pięknie słońce świeci. A ma być jeszcze gorzej, zapowiadają śnieg z deszczem na weekend - pewnie nie mi jednej nieco to w świątecznych przygotowaniach popsuje szyki :/ Ale dziś u mnie na blogu jest wyłącznie słonecznie, wiosennie i romantycznie, na przekór pogodzie i codziennym smutkom! 
Najpierw pokażę coś, co powstało już, ho ho, dawno. Ale powstawały z myślą o konkretnych osobach, więc dopóki nie poszły w świat, nie mogłam ich tu pokazać... No, ale wreszcie mogę... zatem prezentuję: takie romantyczne notesy, w sam raz do zapisania wszystkich wiosennych spraw do załatwienia :) Czyli też  praktyczne przy okazji.

romantyczny notes - scrapbooking ushii


romantyczny notes - scrapbooking ushii

I jeszcze jedną wcześniejszą pracę chciałabym pokazać - na rozruszanie przed świątecznymi karteczkami, które ciągle jeszcze czekają na ostateczne wykończenie i wysyłkę do Was... w zeszłym roku zasypałam wszystkich tradycyjnym jajkiem, teraz będzie coś zupełnie innego, obiecuję :) A teraz - taka wiosenna karteczka dla mojej Mamy:

romantyczna kartka - scrapbooking ushii

Pozdrawiam,
ushii

Życie naprawdę mnie czasem zaskakuje!

Czasem bardzo negatywnie. Bardzo. Tak czyniło ostatnio... a czasem? Czasem tak mnie zadziwia, że śmiać mi się chce :) Otóż byliśmy na giełdzie samochodowej, na której podobno bywają też starocie. Niestety, na miejscu mocno się rozczarowałam, pełno szmelcu z wystawek i nic więcej... Prawie. Bo trafiłam na jedną perełkę!

Mój kącik jadalny już tu pokazywałam, ale dla przypomnienia wygląda tak:

poddasze kąt stołowy

Są tu stół i 2 krzesła pamiątkowe po rodzinie, oraz dwa takie same krzesła upolowane kiedyś u jakiegoś pijaczka za 30 złotych (za trzy sztuki!). Bardzo je wszystkie lubię, ale mam też drugi stół, też pamiątkowy i od dawna mnie kusiło na ich zamianę... od dawna marzyły mi się też pewne inne, szczególne krzesła, ale jak już udało mi się takie gdzieś znaleźć to ich cena mnie powalała :/ Szczególnie, że mieliśmy już przecież te nasze, które też bardzo mi się podobały, więc poprzestałam na marzeniach, a nawet i to nieszczególnie często - odpuściłam temat jednym słowem... No i stało się - jak to zwykle u mnie, gdy nie staram się specjalnie, to samo wychodzi :D

Konkretnie tych perełek stało sobie 6. Odczyszczone, w doskonałym stanie, po prostu miodzio - z wyjątkiem paskudnej tapicerki. I dokładnie w takim kształcie jaki sobie wymarzyłam, co do frezu i zdobienia!! Bez żadnej nadziei dowiedziałam się o cenę... i szczęka mi opadła, nie mogłam uwierzyć, że naprawdę trafia mi się taka okazja! Tłumaczę ją tylko tym, że sprzedawca sprowadza w zasadzie rowery, a pojedyncze meble chyba zgarnął jakoś przypadkiem, bo miał ciut miejsca w samochodzie, inaczej po prostu tego nie rozumiem... Tradycyjnie  - niemal wmurowało mnie przy nich :) A tu jak na złość pojechaliśmy zwykłym osobowym samochodem, i to w kilka osób - nie mam mowy, żeby je jakoś upchnąć!! Oj, myślałam, że ze złości kogoś ugryzę, zwłaszcza tę panią, która też zapytała o nie (ale ku mojemu zdziwieniu usłyszała już inną cenę, he he)! Dreptałam tam wokół pewnie z pół godziny, no ale co robić, no nie da się... popatrzyłam na nie jeszcze raz na pożegnanie i poszliśmy dalej. Ale musiałam jak zbity pies wyglądać, bo kilka alejek dalej M. nie wytrzymał, zawrócił i powiedział że trudno, kupujemy, a potem się będziemy martwić :D I tak niespodziewanie stałam się posiadaczką kompletu wymarzonych krzeseł i to za ułamek ich normalnej ceny! Akrobatyki na parkingu opisać się nie da normalnymi słowami :) Ale... co dziwne jakoś szybciutko wpadliśmy na rozwiązanie i w dodatku wracało nam się całkiem wygodnie! Uff... no to może nareszcie pokażę te moje cuda?


Krzesła są prawie całkowicie odczyszczone, drewno jest w świetnym stanie... no i mam dylemat co dalej! Malować na biało, poszarzyć (najbardziej kusi), a może zabejcować na kolor nowego-starego stołu?? Albo pójść w jakiś intensywny kolor (też kusi)? Tapicerkę prawdopodobnie wymienię na szary len, jak zwykle (chociaż coś kolorowego w odjazdowy wzór też mnie ciut kusi! hihi), ale z kolorem ramy mam nadmiar opcji jak widać :)) Myślę jeszcze nad plecionkami, bo marzyłam w zasadzie o pełnym oparciu, ale... hmmm... A jaki jest wasz typ? Chętnie przeczytam Wasze propozycje i mam nadzieję już niebawem zaprezentuję wersję finalną :)

Po ostatnich, smutnych dla mnie bardzo tygodniach - ta niedziela była naprawdę miłą odmianą... zwłaszcza, że wracając zahaczyliśmy o Ikeę i upolowałam tam białe szafirki i narcyze - na które bezskutecznie czaiłam się już rok temu :)

drewniana klatka dla ptaków / vintage wooden birdcage

Jak widać dekoracje świąteczne już u nas stoją... ale ze względu na kilka kopniaków, jakie ostatnio zaserwowało mi życie nie miałam jakoś weny do szukania ani produkcji nowych... ale jeszcze kilka dni zostało, może coś jeszcze w tej kwestii się zmieni? Zobaczymy...

dekoracja wiosna wielkanoc / easter spring deco

Pozdrawiam serdecznie,
ushii

Znów otwieram podwoje - ostatnie wcielenie ściany!

Pamiętacie ten post? Pokazywałam tam kolejne wersje jednego kącika i zapowiadałam odsłonę kolejnej. Odrobinę mi się z publikacją tego zakątka zeszło, ciągle jeszcze chciałam jakiś drobiazg jeden czy drugi poprawić, a tak można przecież w nieskończoność... więc - po ponad rocznym przeciąganiu tematu - oto jest*.

manekin retro bizuteria

Kiedyś, gdy wpadła do mnie z wizytą Renia z Artystycznego Domu, chciała zlokalizować, gdzie też ja mam warsztat pracy - bez powodzenia :) Bo był nim i stół, i każda płaska powierzchnia wokół, i łóżko w sypialni... i podłoga w przedpokoju :) Ale dobrych kilka miesięcy temu (no, a dokładnie to ponad rok w sumie - jakiś czas temu już tego posta zaczęłam pisać :D ) to się zmieniło! Plany były już dawno, ale znaleźć odpowiedniej wielkości i wysokości stolik, stary i drewniany, z szufladką i jeszcze podobający-mi-się-z-ładnymi-nóżkami... aha, no i jeszcze coś taniego, żeby nie szkoda było przerabiać. Wcale nie jest o to łatwo w mieście, w którym klamociarni kompletnie brak. I oczywiście - jak tylko zdarzyło się, że spacerowałam sobie bez nastawiania się na zakupy i jakiś konkretnych nadziei - stał sobie dokładnie taki pod stertą decoupageowych prac. Sprzedawca chyba nie myślał nad jego sprzedażą, bo całkiem nie wiedział jaką cenę powiedzieć, wzięłam go z zaskoczenia... więc jak już ją usłyszałam, to uśmiech miałam od ucha do ucha i wiedziałam, że się stamtąd nie ruszę, żeby nie wiem co :) Brakowało mu co prawda szufladki, ale cała reszta była w doskonałym stanie pod warstwą farby olejnej. Tak wyglądał po wstępnym oczyszczeniu i dorobieniu szuflady...

kraft kącik "przed" / craft corner before

Do tego jeszcze wymarzyłam sobie półeczkę, w bardzo konkretnym kształcie. Szczęśliwie tu już problemów nie było, miałam jedną staruszkę odzyskaną w pewnej akcji meblowej (szczegóły - tutaj oraz tutaj :). Wystarczyło dołożyć kilka listewek...


...trochę poskręcać i pomalować, dodać wieszaczki, które zostały mi z półki przedpokojowej (O! chyba jej też jeszcze nie pokazywałam? hmm... muszę to nadrobić). I już! Tutaj jeszcze w fazie przed malowaniem - taki kształt mi się właśnie marzył:


I tak oto powstały zaczątki mojego osobistego kącika :)

kraft kącik "przed" / craft corner before

Teraz nastąpił czas szlifowania, malowania i wykańczania. Szufladce dołożyłam stary uchwyt, od szafki, która dekoruje nasz "hol". I... tadam!!! Mój kraftowy kącik!!

Przypomnijmy, najpierw było tak:


A po zmianach...

kraft kącik "po" / craft corner after

To do tego kącika właśnie skonstruowałam manekina, który już parokrotnie się tu przewijał (no bo to kącik do szycia również), z myślą o nim też przerabiałam biblioteczną komódkę (o której pisałam tutaj) i koszyk na koronki (zdjęcia i szczegóły tutaj). Ostatecznie to miejsce wygląda tak...



kraft kącik "po" / craft corner after

...chociaż ciągle powstają nowe różności i ulepszenia do tego kąta, więc... ekhm... kącik tak naprawdę już teraz wygląda ciut inaczej niż na tych zdjęciach, które trochę się na publikację naczekały :) Acz to już tylko drobiazgi, np. komódka widoczna na blacie przechodzi metamorfozę - ale o niej może więcej następnym razem... podobnie zresztą jak o części "lustrzanej" tej ściany, która też wygląda już inaczej (na razie w poprzednim wcieleniu jest do obejrzenia w poście wspomnianym na początku, o tutaj). Dziś pokażę jeszcze jedna część tego zakątka, niewidoczną na co dzień.

Brakowało mi miejsca na tkaniny do szycia, bo układanie ich w różnych skrzyniach itp. nie sprawdziło się zupełnie - zawsze potrzebny był ten kawałek leżący na samym spodzie. Czyli potrzebowałam regalika, najchętniej zamykanego/zasłanianego, żebym nie musiała go oglądać, gdy nie pracuję. Kącik zaplanowałam sobie tuż obok bardzo pojemnego schowka pod skosem, który zbudowaliśmy w czasie remontu, więc rozwiązanie było oczywiste. Wystarczyło tylko zbić ze sobą kilka skrzynek po winie pozbawionych jednego boku i... proszę bardzo, mam gratisowy regalik i miejsce na maszynę i inne przydasie:


A na koniec coś z dedykacja dla scraperek, które czasem do mnie tu zaglądają :) Daruję sobie prezentację zawartości mojej szuflady z dziurkaczami, bo chyba niewiele osób ona zainteresuje, ale... oto dziurkacz - rodzinna pamiątka, po dziadku M., który wcale papierowymi zabawami się nie parał :) Prawdziwy dziurkacz biletowy!


Pozdrawiam,
ushii

* EDIT: Kolejne wcielenia tego kąta znajdziecie tutaj, a najbardziej aktualną wersję - tutaj :)