Świece adwentowe - dekoracji świątecznych część II. Ale nie tylko :)

Wiem, że to tradycja zapożyczona. Ale w przeciwieństwie do helołynowych przebieranek bardzo mi się podoba i jestem za. Mowa o świecach adwentowych, zapalanych po jednej w każdą niedzielę. Czas na oddech i czas na myśli o tym co naprawdę ważne... Moje świece w tym roku są skromniutkie bardzo, chciałam inaczej, ale odpowiednich świec nie udało mi się kupić, więc ostatecznie wyglądają tak:

boże narodzenie - świece adwentowe



Ale nie tylko o świątecznych przygotowaniach dziś będzie :) Myszka zaprosiła mnie do sympatycznej zabawy w opowieść o swoich trzech marzeniach - bardzo dziękuję :) A zatem...

Marzy mi się:
1. ... żeby czas był na moje usługi i nie przeciekał niespostrzeżenie przez palce, bym potrafiła wszystko i wszędzie zdążyć, nigdy się nie śpieszyć, móc cieszyć się każdą chwilą i żadnej bezpowrotnie nie stracić...
2. ... stary dom z wielkim, wielkim ogrodzie pełnym pięknych drzew, mój własny kawałek raju :)
3. ... zdrowie - moje i najbliższych - bo przecież gdy jego brakuje brak czasem sił, by cieszyć się z życia i szukać szczęścia w codziennych drobiazgach...

Mam jeszcze dużo innych marzeń, tych malutkich kolorowych, tych bardziej materialnych (chociażby nowa maszyna -  do szycia i haftu! och...) i kilka tych naprawdę dużych, sekretnych, które zna tylko mój największy przyjaciel, moje najwspanialsze spełnione marzenie, mój M. :)

No właśnie - spełnione marzenia. Myszka wymyśliła taką właśnie zabawę, czytając u innych dziewczyn o ich spełnionych marzeniach... i ja też chyba o tym napiszę, bo ostatnio spotkało mnie dużo dobrego :) O jednym takim marzeniu napiszę już w następnym poście - bo to cudo zasługuje na osobnego posta! A o drugim będzie teraz :) 

Otóż jakiś czas temu pokazywałam anioła, którego sprezentowała mi właśnie Myszka :) Jest piękny i bardzo go polubiłam, ale chciałam bardzo mieć jeszcze jednego... Anioła cudów. I mam! Dostałam w prezencie urodzinowym :) Napatrzeć się na niego nie mogę...



Może napiszę, ze ten anioł ma w dłoniach maleńkiego wyklutego świeżo ptaszka, jeśli tego nie widać zbyt dobrze... bo M. jak go z daleka zobaczył to zapytał, czy on trzyma brukselkę ;D 

A tu w miejscu gdzie na razie go ustawiłam, bo o ile pierwszego aniołka od razu wiedziałam gdzie ustawię, tak z tym chodzę po całym domu i jeszcze szukam tego miejsca idealnego :) ...BTW bardzo grudniowo kwitnie mi ta hortensja, prawda?


Ogromnie dziękuję za wszystkie życzenia urodzinowe, dzięki Wam ten dzień był jeszcze piękniejszy :)
Dziś wracam już do codziennego życia i postaram się odpowiedzieć na wszystkie maile, na które jeszcze nie odpisałam i dokończyć wszystkie obiecane drobiazgi :) Tylko wieczorem, bo teraz uciekam szykować ciasto dla pewnej jubilatki, nazbierało nam się tych świąt rodzinnych pod koniec roku :) Na zakończenie pokażę jeden drobiazg, który już skończyłam jakiś czas temu, dla pewnego chłopca, któremu życzę dużo, dużo zdrówka!

woreczek do przedszkola dla chłopca - szycie ushii

Pozdrawiam ciepło,
ushii

Kalendarz adwentowy - dekoracji świątecznych część I.

Dziś będzie duuużo zdjęć, bo nie mogłam zdecydować, które najbardziej mi się podobają :)

Tak się składa, że urodziny mam pod sam koniec listopada i zawsze odkąd pamiętam jednym z prezentów jakie tego dnia otrzymywałam był kalendarz adwentowy, z pysznymi czekoladkami. I chociaż zwykle czekolada ani inne łakocie nie budziły mojego specjalnego zainteresowania, to w tym przypadku... ileż mama miała roboty żeby mnie upilnować, żebym nie wyjadła ich przed czasem :D

Ale odkąd mieszkam na swoim, kalendarze zapewniam sobie już sama. I co roku z wielką przyjemnością siedzę nad nowym, choć nigdy nie są to twory jednorazowe i mogłyby z powodzeniem posłużyć w kolejnych latach :) Dziś pokażę tegoroczny :)

domek - kalendarz adwentowy z szufladkami (wzór własny)

Rok temu były kieszonki, a tym razem wymyśliłam sobie domek. Wycięłam i skleiłam bazę, a potem już tylko najprzyjemniejsze - ozdabianie :)

domek - kalendarz adwentowy z szufladkami (wzór własny)

domek - kalendarz adwentowy z szufladkami (wzór ushii)

domek - kalendarz adwentowy z szufladkami (wzór ushii)


Tak właśnie wygląda mój tegoroczny kalendarz adwentowy... zgłosiłam go do wyzwania na SP, mam nadzieję, że się kwalifikuje :) Ale zmieniając całkiem temat, choć pozostanę w temacie domków - ostatnio często mam bardzo miłego gościa :) Na moim oknie przysiada śliczna sikoreczka! Siedzę wtedy i gapię się jak objada mi kosodrzewinkę i inne roślinki :))) I tak sobie pomyślałam, że trzeba zamontować wreszcie jakiś karmnik i zimą, gdy już skończy się jesienne bogactwo, wspomóc te maluchy... i tu moje pytanie do znawców tematu - co powinno się znaleźć w takim karmniku?

Chciałbym też bardzo podziękować wszystkim osobom, które w komentarzach bądź mailowo próbowały mi pomóc w znalezieniu domku :) Jest mi ogromnie miło, choć niestety nie znalazłam tego, którego dokładnie szukam (bo szukam bardzo konkretnego modelu :) Niemniej, jeszcze raz dziękuję :)

Dziękuję również za przemiłe maile dotyczące najnowszego numeru Mojego Mieszkania :) Bo jak już kilka osób zauważyło, pojawiła się w nim moja propozycja na świąteczny prezent. Był dwuczęściowy - pierwsza to album na świąteczne zdjęcia:

album świąteczny - scrapbooking ushii





album świąteczny - scrapbooking ushii


album świąteczny - scrapbooking ushii


Niestety w gazecie nie wszystkie przygotowane przeze mnie propozycje zostały pokazane. Drugą częścią prezentu były świąteczne pierniczki, własnego wypieku oczywiście :) A całość opakowana była w torbę widoczna na wcześniejszym zdjęciu, z masosolnym tym razem pierniczkiem.

pierniczki śniezynki na prezent


Dobrze byłoby gdyby słonko trochę jednak poświeciło, żebym mogła i inne drobiazgi przygotowywane na świąteczny czas sfotografować i Wam pokazać :) Chciałam jeszcze pokazać dziś świece adwentowe, bo to już pierwsza niedziela Adwentu, ale mój złomowaty aparat odmówił współpracy :/ No cóż, będę próbować... dziś na koniec mała zajawka :)


Pozdrawiam i życzę spokojnej niedzieli, a sama znikam świętować swoje urodzinki :))
ushii

Candy moje drogie Panie i Panowie, candy! [ZAMKNIĘTE / CLOSED]

Będą cukierki, ale najpierw będzie historyjka, albo i dwie :)

Otóż jakiś czas już temu Mysik pokazała u siebie takie śmieszne domki-półeczki - zachwyciły mnie ogromnie, bo ja jak może wiecie mam fisia na punkcie koników, ptaszków i domków właśnie. Niemalże ekran wtedy obśliniłam - no ale skąd wziąć takie same? Bez szans... Zatem pomysłowy Dobromir płci żeńskiej poszedł do sklepu, kupił sobie kawałek deseczki, poprzycinał, posklejał, pokombinował i... ma :) W tym samym mniej więcej czasie wpadł mi w ręce inny domek w podobnym stylu, poszedł oczywiście szybko na warsztat i został poddany zabiegom upiększającym. Ale o nim będzie jeszcze za chwilę... Teraz natomiast pokażę Wam moją najpóźniejszą zdobycz :) Wpadła mi w oko jeszcze we wrześniu, przed tymi wszystkimi problemami zdrowotno-rodzinnymi, ale późniejsze wydarzenia spowodowały, że nie miałam kiedy wcześniej jej pokazać... ale może to i dobrze, bo teraz bardzo pasuje do tematu :) A zatem...

stary domek adwentowy - do craft kącika / vintage advent calendar

Tak! Jak dla mnie cudo po prostu, oczy mi się zaświeciły jak go zobaczyłam w stercie innych drobiazgów - M. tylko na mnie spojrzał i bez pytania zajął się kupnem, bo już wiadomo było, ze kroku więcej nie zrobię bez niego :) Boski jest! Niesamowite jak czasem potrafią się spełnić takie śmieszne marzenia, w chwili gdy absolutnie się tego nie spodziewamy - dokładnie taki chciałam, ale nawet specjalnie nie szukałam, bo przecież trafić na coś identycznego jak własne marzenie to prawie niemożliwe... a tu nagle taka niespodzianka! I ileż radości :))) Miałam tylko poważny dylemat - przemalowywać czy nie. Bo ma piękny kolor starego drewna... na razie został taki, a jak niebawem (mam nadzieję) stanie na miejscu docelowym - wtedy zdecyduję :)

Pozostało mi teraz jeszcze jedno tylko domkowe marzenie... taki metalowy lampion, biały, z okienkami ze szprosami i dachem - pewnie dobrze wszystkim znany ze skandynawskich blogów. Te właśnie lampiony zachwyciły mnie najbardziej od samego początku, ale nie umiem nigdzie takowego znaleźć :( Czy znajdzie się jakaś dobra duszyczka która pomoże, albo podpowie gdzie tego cuda szukać, albo chociaż jak producent się zwie? Bo miejsce na niego mam już wychuchane od dawna, a ciągle wieje pustką :(

No ale wróćmy do sprawy domku nr 2. Otóż moi mili - ponieważ szczęściem należy się dzielić - chciałbym komuś ten domek podarować! Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś równie domkowy jak ja i będzie miał ochotę go przygarnąć :)


Zasady takie jak zwykle w takim przypadku. Dzień losowania - planowałam zrobić w dniu urodzin, ale to już w niedzielę, no i nie wiem czy wtedy będę miała czas na zajęcie się tym, no a potem są mikołajki itd... Dlatego losowanie odbędzie się 10 grudnia :) A skoro wspomniałam o mikołajkach - prosze napiszcie czy i jak świętujecie tego dnia - czy macie jakieś tradycje, jakieś specjalne rodzinne rytuały? Takie dodatkowe utrudnienie :) Wszystkim chętnym życzę powodzenia!

Mówiłam, ze będą dwie historyjki? Będą, bo zadziałała telepatia :D Do postu domkowego przymierzałam się już ho, ho, ho - a jak już się w sobie zebrałam i posta kończyłam pisać, to co? Puka listonosz z niespodziewaną przesyłką... a w środku? Domek!!! No jak tu nie wierzyć w przeznaczenie :)) Chociaż ostatnio mało pisałam, mało zaglądałam i tęsknic tylko do blogowych ukochanych zakątków mogłam - kochana Jolanna o mnie nie zapomniała, o nie :) Dziękuję Ci z całego serca za tą przemiłą niespodziankę :) Pięknie się u mnie prezentuje i teraz mam już dwa piękne budyneczki Twojego autorstwa! 


Dla niewtajemniczonych nowy domek to ten wyższy :)


O, i przypomniało mi to o jeszcze jednym domku, który bardzo pracowicie spędza czas w moim mini-przedpokoju... ale to już następnym razem go chyba pokażę, razem z pewną świąteczną dekoracją ;)

Pozdrawiam ciepło,
ushii

P.S.
Jednak chyba muszę wpisać zasady porządnie :) Anonimowi mogą brać udział, a osoby posiadające bloga proszę o informację o candy u siebie. Warunkiem udziału w candy jest odpowiedź na moje pytanie :) Tylko taka prawdziwa, a nie powtórzona po kimś innym :DD
P.S. 2
Dziś wreszcie jest nadzieja, ze będę mieć trochę czasu i postaram się poodpisywać na wszystkie zaległe maile :))
Pozdrawiam!

Dzieciowo i kalorycznie :)

Dziś mało będzie gadania, ale dużo pokazywania :) Między innymi kilka drobiazgów, które powstało ostatnio... słodkich, tak jak ich adresatki :)

Albumik dla Hani - a raczej dla jej mamy, by mogła mieć ulubione zdjęcia córeczki zawsze przy sobie:

album dla dziewczynki  - scrapbooking ushii

album dla dziewczynki  - scrapbooking ushii

album dla dziewczynki tył - scrapbooking ushii


Zawieszka z imieniem i z ramką na zdjęcie - do pokoju albo na drzwi, by nikt nie miał wątpliwości czyje to królestwo - dla Oliwii:

ramka na zdjęcie dla dziewczynki - scrapbooking ushii

ramka na zdjęcie dla dziewczynki - scrapbooking ushii

ramka na zdjęcie dla dziewczynki - scrapbooking ushii

Mam nadzieję, że podobają się nowym właścicielkom :) Mam też coś dla pewnego równie słodkiego chłopczyka, ale jeszcze nie widziała tego jego Mama, więc i tu nie mogę pokazać :) 

Czy u Was też tak mży i pada? Lubię jesień, ale nie lubię deszczu i wilgoci - od razu jest mi okropnie zimno... chyba, ze mogę słuchać szumu kropel uderzających o dach z takiej perspektywy:


A do tego dobra książka i morze słodkości, gorąca czekolada i śnieżne kuleczki :)

pyszne śnieżne kulki

Nie zdążyłam pokazać dekoracji na jesień w tym roku i nie pokazywałam jeszcze swoich dekoracji na Święta, choć przygotowania trwają już od pewnego czasu - ale od następnego razu będą, obiecuję :) A dziś tylko mała zapowiedź zimy - pyszne kuleczki dla wielbicieli kokosowych wiórków - przepis niesamowity, bo ciężko znaleźć coś chyba równie prostego i błyskawicznego, a jaki efekt... no i te kulki są naprawdę białe, a nie tak jak zwykłe kokosanki złociste - czyli w sama raz na przedsmak zimy :) Przepis spotkałam kiedyś w internecie, ale zapomniałam zapisać źródło, za to niedawno odkryłam, że jest też oczywiście prawie identyczny na niezawodnym Cinie :)

pyszne śnieżne kulki

Śnieżne kulki
  • 250g wiórków kokosowych
  • ok. 350g słodkiego mleka skondensowanego (tyle żeby zlepiło wszystkie wiórki)
1. Wymieszać w miseczce i kormowac kulki wielkości orzecha (wychodzi ok. 50-60) - idzie błyskawicznie, warto tylko miec obok druga miseczke z zimna woda i co jakiś czas zanurzyć w niej ręce. Układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
2. Piec ok 15 minut w 140C. I tyle :) Smacznego!

Własnie kończyłam pisac tego posta gdy zastukał listonosz... z niespodzianką, więc umieszczam relację na gorąco! Bo na wypadek gdybym nie zaczęła jeszcze przygotowań do Świąt pewna kochana osóbka postanowiła mi nieco pomóc :)) I obsypała garścią cudeniek :) Dziękuję Ci Aguś przeogromnie! I powiem Ci, że wpasowałaś sie w moje przygotowania idealnie, sama zobaczysz już niedługo :))


Piękna zawieszka od razu zawisła w wianku - ale oddanie uroku tego połączenia przekracza możliwości mojego aparatu - bo niestety ciągle mam ten sam :( - niedawno dostałam też urocze serduszko, ale nijak mu zdjęcia tym staruszkiem zrobić nie umiem, żeby wyglądało choć trochę na podobne do siebie :/ .


A do tego jeszcze białe ptaszorki, które bardzo lubię i inne skarby :) Jeszcze raz dziękuję! A ponieważ ostatnio pokazałam tyle pięknych różności, które dostałam od Was - i chcę coś komuś podarować... zwłaszcza, że zbliża się stosowna okazja - moje urodziny :) Zatem - zaglądajcie do mnie bo już być może w następnym poście będę rozdawać słodkości :)

Pozdrawiam wszystkich cieplutko,
ushii

Polka dots część II - czyli post na życzenie :) I garść słodkości!

Dziś kontynuujemy temat groszków zgodnie z obietnicą :) Ale najpierw - coś słodkiego, bo dużo piekę, a nic nie pokazuję! Zacznę od ciasteczek, za którymi przepadam, a jeszcze ich tu nie było. Przepis z forum Cincin, autorstwa AgusiH. Jej wychodzi z tej ilości ok. 40 ciastek, mi ok. 60 (dwie blaszki w obu przypadkach). I nie warto robić mniej, bo znikają błyskawicznie :) Nazywają się ciasteczkami szczęścia - u mnie ta nazwa się sprawdza, bo M. uwielbia sezam i jak zrobię te ciacha albo sezamki jest przeszczęśliwy :) Przepis podaję tak, jak ja sobie go zapisałam:

sezamowe ciasteczka szczęścia
Sezamowe ciasteczka szczęścia
Składniki:
  • 2/3 szkl. uprażonego na patelni sezamu (ja daję raczej 3/4 szkl.)
  • 1/2 kostki masła masła (100g)
  • 1/3 szkl. cukru
  • 1/2 szkl. demerary
  • 1 jajko
  • 1 opak. cukru waniliowego
  • 1 i 1/4 szkl mąki
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 1/4 łyżeczki cynamonu
1. Utrzeć masło z cukrami i cukrem waniliowym, dodać jajko. Wymieszać mąkę z proszkiem, solą i cynamonem i stopniowo dodawać do ciasta nadal ucierając. Na koniec wmieszać do ciasta połowę uprażonego sezamu i schłodzić ok. 1 godz.
2. Po wyjęciu formować kulki wielkości orzecha włoskiego, każdą kulkę obtaczać w pozostałym sezamie, kłaść na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i lekko rozpłaszczać dłonią. Układać na blaszkach zachowując odstępy miedzy ciasteczkami - (AgusiH wchodzi 20 szt. na blaszkę od piekarnika, mi 30 bo robię odrobinę mniejsze).
3. Piec ok. 10-15min w 190C, aż będą złote (nie brązowe, nie wolno ich przepiec). Zdejmować z papieru do pieczenia po ostygnięciu. Smacznego!

A wracając do groszków i tym podobnych...

polka dot tutorial
Ozdobne "kuleczki"

Wielu osobom podobają się takie obramowania z małych półkul zdobiące różnorakie ramki itp. A ponieważ nie zawsze da się kupić coś ozdobionego w ten sposób - mam własną metodę ich nanoszenia, a nawet dwie :)
Potrzebujemy:
  • ozdabiany przedmiot - ramka, pudełko itd
  • METODA I - konturówka lub inna farbka 3D
  • METODA II - gotowe półperełki samoprzylepne
  • ewentualnie farba do pomalowania całości

Obie sposoby są bardzo proste:

Metoda I.
Na ozdabianej rzeczy nanosimy punktowo kropeczki farbki 3D w niedużych odstępach od siebie. Jeśli chcemy żeby się stykały, to nanosimy je najpierw niezbyt blisko siebie, a kiedy kuleczki wyschną, miejsca między nimi zapełniamy kolejnymi kropelkami farby - lepiej jest ozdabianie podzielić na dwa etapy, ponieważ nakładane na raz kuleczki mogą się ze sobą zacząć zlewać. Można też przed nałożeniem farbki wykropkować sobie ołówkiem dowolny wzór - bo kuleczki nie muszą oczywiście być wyłącznie w linii prostej - wtedy naniesienie szkicu wzoru może pomóc uniknąć pomyłek :) Na początku tego tutka widać przykład ozdobionej tak właśnie ramki.

Metoda II.
Przyklejamy do przedmiotu gotowe perełki - tu nie trzeba już czekać na wyschnięcie, efekt jest natychmiastowy :) Można następnie całość - perełki i przedmiot pokryć farbą, by wyglądały jak zrobione z tego samego materiału (oczywiście tak samo można postąpić w metodzie I).

Niedawno pokazywałam wam banalną ale genialną w swej prostocie metodę dekorowania groszkami/kropkami różnych powierzchni - obiecałam wówczas, że pokażę jaką inną jeszcze metodę wymyśliłam, i dziś spełniam obietnicę. Ten sposób wymaga już narzędzi.

polka dots tutorial
Groszkowy szablon
Potrzebujemy:
  • ozdabiany przedmiot
  • farbka, tusz (lub inny wybrany preparat, w zależności od ozdabianej powierzchni) plus gąbeczka / pędzel
  • folię (taką jak np. w koszulkach na dokumenty, ofertówkach) lub folię samoprzylepną (ale słabo klejącą, tzw. transportową); do zdobienia płaskich powierzchni można też wykorzystać cienką tekturkę
  • dziurkacz ręczny, nitownik lub urządzonko do wycinania kółek (ja mam takie jak na poniższym obrazku, craftowe, ale M. twierdzi, że podobne dziurkacze są w zwykłym markecie budowlanym i bez przepłacania za logo pani Marthy S. :)

1. W foli robimy w odpowiednich miejscach dziurki - warto przy tym posłużyć się podziałką umieszczoną na taśmie zabezpieczającej folię lub podziałką na macie do wycinania (albo na zwykłej kartce w kratkę :) by robić dziurki w równych odstępach (o ile oczywiście na takim efekcie nam zależy :). Warto robić to na jakimś podkładzie, np. na macie albo na płycie korkowej - żeby nie zniszczyć sobie blatu stołu. Najlepsze są folie przezroczyste, bo potem dokładnie widać jak przyłożyło się szablon - ale nie jest to konieczne. Strasznie ciężko było uchwycić na zdjęciu te dziurki :)

polka dot tutorial

2. Odklejamy taśmę i przyklejamy delikatnie folię do przedmiotu lub przykładamy do niego szablon ze zwykłej folii czy tekturowy.
3. Miejsca nie zasłonięte przez szablon tepujemy gąbeczką z farbą lub np. malujemy farbą w sprayu. Usuwamy szablon i gotowe!

A teraz wróćmy do sprawy wykonania lampionów - dawno już temu pokazałam poniższe osłonki na świeczki i obiecałam wytłumaczyć jak je zrobiłam:... Pewnie po powyższym tutorialu już niektórzy się zorientowali jak go zrobiłam? Oczywiście tym samym urządzonkiem, którym wycinałam szablon w groszki - takie rozwinięcie tematu :)

lampiony / snowflake hurricanes
Świeczniki ażurowe na jesień
Potrzebujemy:
  • kartonik w wybranym kolorze przycięty w kształt prostokąta
  • gotowy wydrukowany szablon śnieżynek (albo swój własny projekt)
  • nitownik albo wspomniany wyżej dziurkacz (mój ma trzy rozmiary ostrza, dlatego gwiazdki mają dziurki różnej wielkości)

Przykrywamy szablonem kartonik, tak, żeby wzór wypadł w zaplanowanym miejscu i dziurkujemy. Następnie sklejamy dwa krótsze boki ze sobą tworząc walec - i już można używać :) Trzeba tylko przewidzieć rozsądną średnicę walca, by ciepło świeczki mu nie zaszkodziło.

lampiony tutorial / lanterns tutorial

Tym razem pomysł nie jest mój, a podpatrzony od specjalistów od dekoracji Marty Stewart - i z jej strony właśnie można sobie wydrukować gotowy wzór śnieżynkowy.

Zauważyłam, ze ostatnio bardzo tutorialowo się u mnie zrobiło... Dlatego następnym razem będzie coś innego :)
Pozdrawiam,
ushii

Time is on my side?

Nie darzę Stonesów szczególną miłością, ale tą piosenkę lubię... i ostatnio ciągle chodzi mi po głowie, gdy złoszczę się, jak przeleciała mi niespostrzeżenie koło ucha jesień, nie zdążyłam iść na grzyby, zrobić wianka z szyszek, minęły bezgłośnie ostatnie słoneczne dni i moje imieniny (a przecież candy na nie zapowiadałam!)... ale cóż, czasem tak bywa i nic na to się nie poradzi.


Bardzo, bardzo wszystkim dziękuję za trzymanie kciuków, na pewno pomogły, bo jedna z bliskich mi osób już jest w domu! Żałuję, że przez to swoje chorowanie i inne mało radosne sprawy zaniedbałam bloga, zaniedbałam Was; myślę, że to się nareszcie zmieni i czas będzie jednak dla mnie łaskawszy :) Chciałam też ogromnie podziękować dwóm cudownym osóbkom, które sprawiły mi mnóstwo radości w tym smutnym dla mnie czasie i ofiarowały mi prześliczne prezenty!! Kochane jesteście dziewczyny - szkoda, że nie mogę Was wycałować i wyściskać za to :)) Sami popatrzcie jakie cudeńka mi sprezentowały :)

Śliczna poduszeczka przyleciała do mnie od Mady, zaskoczyła mnie ogromnie, bo nie pomyślałbym, że można tak uroczo wykorzystać motyw Union Jacka, brytyjskiej flagi:


Przesłodkie, prawda? I idealnie mi spasowało z podusiami, które nareszcie wychodzą z fazy jedynie projektowej - bo - uwaga, uwaga! Po prawie półrocznej przerwie znów mam maszynę do szycia! Hurra!! Ile mi się nagromadziło przez ten czas pomysłów :)

Ale miałam przecież pokazać drugi podarunek! Normalnie szczęka mi opadła jak znalazłam to pewnego dnia w skrzynce :)


Rozpoznajecie? Na pewno :) A w środku cała masa cudeniek: karteczka, serduszko z koroną i szpulka - firmowy podpis tej pani :D


Atenko kochana - serducho jest pierwsza klasa! Szybciutko znalazło swoje miejsce na mojej półeczce... A szpuleczka - tak jak pisałam, bardzo się przyda... gdzie - to już niebawem tu pokażę mam nadzieję :)

Ja też co nieco w międzyczasie wysłałam, odrobinę scrapowej "tfurczości" swojej :)
Do Atenki razem z klateczką wygraną w candy poleciał taki oto notesik, jako że krawcowa z niej wyśmienita (zdjęcie jest okropne... znacznie ładniejsze można zobaczyć u samej Ateny):


A do Bei, mojego kulinarnego guru, poleciał malutki notatnik na zakupy kulinarne:


Zdjęcia kiepskie, bo wieczorami robione, ja ostatnio chwilami nie pamiętałam jak słonko wygląda :/ A notesiki już u nowych właścicielek... ale mam jeszcze kilka takich drobiazgów w zanadrzu :) Ale dziś na koniec jeszcze odrobina chwalenia się :) Spotkała mnie jeszcze jedna miła niespodzianka, na pocieszenie po ciężkim tygodniu...a nawet dwie :) moja podusia w Moim Mieszkaniu, te-dę:


A ten wisiorek? Dzięki Dagmarze trafiłam niespodziewanie na wymarzoną kameę i w dodatku w idealnych kolorach :) Mała rzecz, a jak cieszy :)

No cóż, mam nadzieję, że tym razem wracam do blogowania naprawdę i nowy post będzie bardzo niedługo!
Pozdrawiam,
ushii