Rozdaję słodkości!

Dziś są urodzinki Ushiilandii!!! Pierwsze :) Równo rok temu opublikowałam pierwszego posta... niewiarygodne jak ten czas szybko leci... Zaczynając chciałam podzielić się z innymi moimi pomysłami i zaprosić do swojego małego królestwa. Ale nie wierzyłam, ze wytrwam w pisaniu tak długo! Nigdy nie udało mi się w żadnym pamiętniku wyjść poza stronę tytułową... A tu - już rok!

Nie udało się publikować tak często jakbym chciała, nie zawsze chciał współpracować ze mną aparat i nie wszystko udało się sfotografować... ale i tak jestem z siebie dumna :) Bo zwykle mam tysiące pomysłów, zaczynam realizować wszystkie na raz i w efekcie żadnego nie kończę :) A w tym przypadku jest inaczej i mam nadzieję, że jeszcze trochę popiszę! Bo blog to super fajna sprawa, bo dzięki niemu poznaję mnóstwo fantastycznych osób :) Dlatego dziś dziękuję wszystkim, których miałam okazję gościć w Ushiilandii i dziękuję wszystkim, którzy serdecznie przyjęli mnie w swoich własnych królestwach! Dziękuję tym, których miałam okazję poznać trochę lepiej i tym, którzy wpadają tylko zajrzeć, co u mnie słychać :) Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na kolejny rok :)

A skoro urodziny to i prezenty oczywiście muszą być :D Zatem ogłaszam rozdawnictwo! A co można wygrać? Pod moim poprzednim postem sporo osób pisało, ze podobają im się moje dekoracje z zeszytów nutowych... A zatem - kto ma ochotę na taką podusię?


A ponieważ uwielbiam dostawać dużo różnych mniejszych prezentów, a nie jeden większy (no - ile więcej rozpakowywania i emocji wtedy, prawda?) to będą dwie słodkości do upolowania, a nie jedna! Bo można też będzie u mnie zdobyć taki oto wałeczek :)


Jeśli komuś spodobały się moje podusie, niech w komentarzu pod postem opowie mi o swojej ulubionej wielkanocnej potrawie :) A możne macie w planach jakiś eksperyment kulinarny w tym roku? Poszeweczki rozlosuję wśród osób, które wpiszą się w komentarzach i umieszczą u siebie na blogu linka do tej zabawy wraz z fotką. Osoby nie piszące bloga również mogą się zapisywać, ale! Jak już pisałam - będę losować wśród osób, które już u mnie się odezwały wcześniej, jednorazowym wpisywaczom polującym na candy mówię nie :) Losowanie będzie w lany poniedziałek :)

A! Obie poszeweczki można oczywiście prać :)
Pozdrawiam,
ushii

Otwieram swoje podwoje ciut szerzej :) Dziś - sypialnia... i mnóstwo fotek!

Po pierwsze wszystkim bardzo dziękuje za wszystkie wyróżnienia! Niestety, nie przekażę ich dalej, bo jest tyle fajnych blogów i musiałabym wyróżnić ich mnóstwo... Ale jest mi niezmiernie miło i bardzo, bardzo dziękuję Madlinko, Imoen i Alojku!

A wracając do naszego lokum... Oto drugie co do ważności miejsce w moim królestwie :) Ubóstwiam spać, wylegiwać się i kokosić w łóżeczku... kocham dostawać śniadanko do łóżka, zaczytywać się w książkach i... no uwielbiam tu być. Pokazać ją chciałam już dawno, ale ciągle różne drobiazgi niedokończone, chyba czekają na święte nigdy... ale to już na prawdę drobiazgi, więc pokazuję już teraz, a jak coś znowu zmienię to pokażę jeszcze raz :)


Gdy się wprowadzaliśmy była w tym miejscu kuchnia. O jej urodzie nie będę się zbyt wiele rozwodzić, wystarczy popatrzeć na te boskie kafle i oszałamiające fronty... a dla dociekliwych powiem, że na ten przykład kołki, na których wisiały szafki, były wzmacniane zapałkami... Zatem przypomnieniowe zdjęcia z cyklu "przed":


Podczas wywalania kuchni zburzyliśmy ściankę kolankową zyskując wieeelki schowek na różne różności, głownie na mebelki, które jeszcze czekają na moje przeróbki i naprawy...


Co stało się z kuchnią i dlaczego jej już tu nie ma - o tym już kiedyś było. W każdym razie nastał taki cudny dzień gdy zyskałam własną sypialnię w tym właśnie miejscu. A jak tu jest? Biało, jakżeby inaczej :)


A wieczorami - nastrojowo... kocham światło świec i mam trochę świeczników... wszystkie w użyciu, wciąż wędrują po całym mieszkaniu :)



Stoi tu przepiękne krzesełko, o którym już kiedyś opowiadałam i wisi tu półeczka, którą kiedyś , kiedyś obiecałam pokazać Joannie :)



Czytanie zaś umilają mi wymarzone lampki...

A na ścianie, cos co podobało mi się od bardzo dawna - stare zeszyty nutowe. Mają prześliczne okładki, prawda? Brak zdjęć w niektórych ramkach to właśnie jeden z TYCH drobiazgów - ciągle mam zrobić skany starych rodzinnych fotek, żeby nie niszczyć oryginałów... i jakoś tak się nie składa :)



Naszego mieszkanka nie dzielą ściany - jedyne drzwi prowadzą do łazienki. Ale w sypialni potrzebna jest odrobina prywatności jednak, prawda? Nie chcąc stawiać ścian i ograniczać dopływu światła zaprojektowałam i wykonałam dwustronny regał na książki, co przy okazji rozwiązało problem z ich przechowywaniem, bo trochę ich mieliśmy... chociaż jak się okazało przy wypakowywaniu kartonów z książkami - ktoś nadgorliwie oddał część moich ukochanych książek do biblioteki :( Cóż, pozostaje się cieszyć, że ktoś jeszcze z tych książek skorzysta, a ja mam miejsce na nowe...

Udział rąk męskich w produkcji tego mebla ograniczył się do pomocy w przywiezieniu materiałów i częściowej pomocy w szlifowaniu :) Jak już nie raz wspominałam, pierwszą miłością mego życia była wiertarka, a z maszyną do szycia randkuję dopiero od niedawna i powoli się docieramy :)

Oto faza konstrukcyjna...

i efekt finalny:


Pokazuję ten regał z dwóch powodów: po pierwsze - może komuś spodoba się takie rozwiązanie? Bardzo polecam, sprawdza się wyśmienicie. A po drugie: skoro ja potrafię, to i każda inna zaglądająca tu kobieta także! Nie mówcie, że musicie zaczekać, aż jakiś facet wam pomoże wywiercić dziurkę albo uciąć kawałek deski, nie narzekajcie, że nie możecie nic zmienić u siebie, bo on nie ma czasu/chęci/co tam jeszcze - weźcie sprawy we własne ręce! Jasne, ze czasami się nie da, bo trzecia ręka nie urośnie i w pojedynkę trudno, albo nie da się zrobić sobie urlopu od ciąży itd... ale tak ogólnie - ręce mi czasem opadają, jak ktoś mówi, że musi poprosić męża/tatę/kogokolwiek-innego-płci-męskiej o naprawdę proste drobiazgi... i czeka w nieskończoność. Wiertarka, szlifierka i śrubokręt nie gryzą, naprawdę! A jaka satysfakcja z wykonanej pracy! Życzę wszystkim zaglądającym odrobinę wiary we własne umiejętności :)

I znów wyszło dłuuugo... a jak Wam się u mnie podoba? Mam nadzieję jeszcze poprawić kilka szczegółów, oczywiście kolejne zmiany pokażę... kiedy? Pożyjemy, zobaczymy :) A na razie - ponieważ temat sypialniany mocno mi się rozwinął - obiecane candy będzie w następnym poście, tym razem już na 100%!
Pozdrawiam,
ushii

Różne różności i niespodzianka!

Znów mało czasu mam, wyjeżdżałam i w ogóle, ze o niańczeniu mojego ślepaczka nie wspomnę :( A tak miałam plan pozaglądać na blogi i w mnóstwo nowych miejsc :( No nic, może uda się jakoś wieczorkami :)

Co u mnie nowego? Różnego drobiazgu się nazbierało,od tak zwanego Sasa do Lasa :) Po pierwsze moje zdobycze całkiem przypadkowe i całkowicie za free :) A raczej jako nagroda za ciężką pracę M., który odgruzowywał piwnicę mojej Mamy zasypaną śmieciami przez jakiegoś uczynnego sąsiada :/ Słów nie mam jacy potrafią być niektórzy ludzie... ale w tym stosie skryło się kilka drobiazgów, których M., nauczony już doświadczeniem nie wyrzucił, a odłożył dla swojej śmieciareczki :) Kilka lat temu nawet przez myśl by mu to nie przeszło :D Ani mnie, jeśli mam być szczera :) I tak wzbogaciłam się o rewelacyjną skrzynię, półeczkę i jeszcze kilka innych znalezisk! Fotka skrzyni zrobiona zaraz po wydobyciu, mam plan ją wykorzystać do przechowywania wszystkich moich materiałów, oczywiście po doprowadzeniu jej do stanu używalności :) A półeczkę już wkrótce pokażę w jej miejscu docelowym :) Niby nic, a ileż radości!


Poza tym nasze mieszkanko już powolutku szykuje się na przyjście wiosny i Świąt... wyjątkowo nie mogę się doczekać! W oknach zawisły ptaszynki, były oryginalnie żółte, zielone i pomarańczowe, no ale to całkiem nie moje kolory, więc...

Było tak:
A jest tak :)


Mam też kurki, też pomalowane, będą dekorować stół wielkanocny, po jednej przy każdym nakryciu :)


Wiosenne kwiaty ostatnio zamiast w wazonie lądują w takim dzbanku, urzekł mnie tą szarością... cudnie się łączy z moimi ulubionymi różowymi tulipanami!


Inne dekoracje na święta też już w gotowości bojowej :)



A ja pracuję w tym nieszczęsnym międzyczasie nad wiankami - ale to już pokażę innym razem, jak się wykończą. Za to pochwalę się, bo nie strzymię, moją cudną ramką! Ależ mi się podoba! Boska! Medytowałam tylko nad jej kolorem, bo generalnie unikam takich u siebie, ale chyba w tym wypadku odpuszczę...


A kto dotrwał do końca tego posta, temu chciałam zapowiedzieć dwie rzeczy. Po pierwsze - następny post będzie wreszcie obiecywaną kolejną odsłoną naszego m, a po drugie... znajdziecie tam też nowe candy :)) Wszystkie dalsze szczegóły, oraz możliwość zapisywania się na nie - następnym razem :D Więc trzeba mnie będzie co najmniej jeszcze raz odwiedzić :) Ale to niespecjalnie, tylko w tej chwili nie mogę jeszcze pokazać, co będzie można zdobyć :)

Pozdrawiam i do następnego posta :)
ushii